- Patrycja Łata
Jak zniechęcić do siebie fotografa? 8 sprawdzonych sposobów

Dziś post o przewrotnym tytule, skierowany przede wszystkim do początkujących modelek – co zrobić, żeby fotograf nigdy (lub nigdy więcej) nie chciał Cię widzieć przed swoim obiektywem, a przy okazji wspomniał kilku znajomym, że współpraca z Tobą może być dość... ryzykowna? Zdarzyło mi się kilka mniej, lub bardziej spektakularnych wpadek modelek, a te, o których słyszałam od zaprzyjaźnionych fotografów, liczy się już co najmniej w dziesiątkach... Ale dziś chciałabym Wam przedstawić kilka tych najczęściej się powtarzających, lub takich, które szczególnie utkwiły mi w pamięci – ku przestrodze ;) Środowisko foto-modelingowe jest dość małe i nawet, jeśli traktujesz pozowanie jako zabawę, wkrótce może się okazać, że żaden sensowny fotograf nie ma ochoty na współpracę...
A więc, jak doprowadzić do takiego stanu? Weź przykład z dowolnej z tych sytuacji. Szczególnie skuteczne jest połączenie realizacji kilku punktów na raz.
"Cześć, masz może ochotę na współpracę?". Koniec wiadomości, ewentualnie czasem są jeszcze pozdrowienia. Standard na maxmodels, mimo, że jak byk piszę w opisie profilu, że do swoich projektów sama szukam, a jak do mnie piszesz, to zakładam, że masz jakiś swój pomysł – czyli ewidentnie są problemy z czytaniem ze zrozumieniem, a to już wróży kłopoty. Ale ok, odpisuję, chcąc dowiedzieć się, jaki dziewczę ma pomysł – być może ma dużo na głowie i zapomniała napisać. Jak można się spodziewać – odpowiedzi nigdy nie otrzymuję. Pod tę samą kategorię podpinam dziewczyny, które odpowiadają na ogłoszenie, a kiedy do nich piszę, celem ustalenia szczegółów – odpowiedzi brak. Więc przepraszam, po co właściwie zawracasz mi tyłek?
"Ale ja w sumie nie chcę takich zdjęć, chcę inne, więc jak chcesz robić takie, to ja rezygnuję". Ogłoszenie o sesji PORTRETOWEJ. Jasno i wyraźnie opisany styl zdjęć, wrzucony przykład z poprzedniej sesji. Odzywam się do jednej z wybranych dziewczyn, ustalenia trwały długo, wielokrotnie pisała, kiedy możemy coś podziałać. Nie mogłyśmy zgrać terminów, ale w końcu się udało. Dzień przed sesją do dziewczyny dociera, że w sumie, to ona nie chce portretów, tylko zdjęcia sylwetki, więc jak to ma być sesja portretowa, to ona chyba jednak zrezygnuje. No szkoda, że nie dotarło to do niej po sesji, byłoby zabawniej.
"Nie umiem się umalować, ale i tak użyję ostrej, czerwonej szminki, bo przecież to się samo w fotoszopie poprawi". Wiele jestem w stanie zrozumieć. Sama nie jestem mistrzem posługiwania się szminką (pewnie dlatego, że praktycznie jej nie używam), ale serio, jeśli usta są pomalowane z każdej strony inaczej, z jednej kolor kończy się gdzieś w połowie, do tego kompletnie nie po kształcie ust (co to takiego "łuk kupidyna"?), to naprawdę nie jestem w stanie pojąć, co taką dziewczyną kieruje, że postanawia w takim stanie wyjść na ulicę. Serio mam ciekawsze rzeczy do roboty, niż doprowadzać makijaż do stanu akceptowalnego na każdym zdjęciu. Zwłaszcza, kiedy z definicji miały to być zdjęcia naturalne i jakakolwiek pomadka nie była wymagana. Pod tę samą kategorię podpinam ogólne niezadbanie o siebie – przetłuszczone włosy, odpryski na każdym paznokciu (oczywiście na ciemnym lakierze, a jakże), nieogolone nogi i wszelkie pokrewne. Serio, to widać na zdjęciu. A im lepszy sprzęt posiada fotograf, tym bardziej widać. I wybacz, ale nie, nie będę przez godzinę na każdym zdjęciu depilować Ci nóg w Photoshopie, bo Tobie nie chciało się na to 5 minut poświęcić.
"To co mam robić? Mów mi, jak się mam ustawić". To zawsze doprowadza do szału, bo skoro biorę na sesję MODELKĘ, nawet początkującą, to zakładam, że zadała sobie te minimum trudu, żeby podejrzeć kilka backstage'owych filmików topmodelek na youtube i trochę poćwiczyć przed lustrem. Oczywiście, że jeśli coś będzie wymagać korekty, to Ci o tym powiem w trakcie, ale moim zadaniem nie jest ustawianie Ci każdej kończyny. To mogłabym robić pracując z klientem indywidualnym – zdjęcia rodzinne i inne takie klimaty, generalnie ludzie nie aspirujący do miana modeli – ale takich sesji nie robię, bo po prostu nie mam na to ochoty. Fotografuję modelki, na różnym poziomie zaawansowania, ale od każdej oczekuję tego minimum inwencji – zadaniem modelki jest pozować, a nie pytać fotografa, co ma robić. Koniec, kropka.
"Wiem, że chciałaś, żebym wzięła inne ciuchy, ale w tych najbardziej się sobie podobam". Bardzo rzadko zdarza mi się robić sesje, w których zdaję się na stylizacyjną inwencję modelki, ale czasem przy prostych, szybkich realizacjach ma to miejsce. Z reguły nie ma problemu ze zrozumieniem komunikatu "weź coś jesiennego, byle nie było czarne", ale zdarzyła mi się też taka kreatywna interpretacja: czarne buty, czarne spodnie, czarny golf, czarna kurtka, czarny szal. Tylko czapki zabrakło. Albo jeszcze lepiej - kominiarki. I gogli. Jeśli fotograf prosi Cię, żebyś wzięła jakąś konkretną rzecz, lub jakichś materiałów/kolorów unikała, to ma ku temu realne powody. Na przykład takie, że w tej scenerii i świetle, jakie planuje na tę sesję, czarne, matowe ciuchy będą po prostu czarną plamą bez światłocienia. I to nie będzie wyglądać dobrze. A jeśli masz mieć biustonosz w kolorze cielistym, najlepiej z odpinanymi ramiączkami, bo ciuch może trochę prześwitywać – to naprawdę za siebie nie ręczę, jeśli przybędziesz w bieliźnie kolorowej, tudzież czarnej.
"Dzisiejsza sesja aktualna? — <cisza> — Hej, będziesz dzisiaj? — <cisza> — Jestem już na miejscu, kiedy będziesz? — <cisza>". Najlepiej, jeśli dzień wcześniej potwierdzałaś, że wszystko aktualne. A jeszcze lepiej, jeśli w sesję zaangażowana jest większa ekipa – na przykład wizażystka, stylistka, asystent fotografa. Wytłumaczenia: nagły wyjazd, telefon mi padł, chomik mi zmarł, pies zachorował, kot rodzi, nie pomyślałam, zapomniałam, niepotrzebne skreślić. Jeśli w ogóle jakieś wytłumaczenie się pojawia, bo w sumie to po co odpowiadać, lepiej przemilczeć całą sytuację. Wiele jestem w stanie zrozumieć, różne wypadki losowe się zdarzają, ale braku informacji na tyle wcześnie, żebym nie zdążyła ruszyć się z domu – tego nic nie usprawiedliwia. No chyba, że akurat leżysz nieprzytomna pod kroplówką, to mogłoby być uzasadnienie. Najbardziej spektakularny przypadek tego typu miałam w pierwszym roku mojego umawiania się z dziewczynami z maxmodels, czyli pewnie jakieś 7-8 lat temu. Dziewczę, już mocno spóźnione, podobno już było w autobusie, za 20 minut będzie. Po ponad godzinie nadal jej nie było. Telefon oczywiście w międzyczasie zamilkł.
"Lubisz jak pozuję poważnie, czy wesoło?" – "Lubię różnie, kombinuj i tak i tak" – a później mam 90% materiału z jedną miną, oczywiście taką, która najmniej pasuje do charakteru sesji, ale modelka najwyraźniej najbardziej ją lubi. A miało być tak pięknie... Wersja alternatywna – dziewczę nie pyta, po prostu pozuje cały czas tak samo, całkowicie ignorując moje sugestie zmian. Fotografowie kochają zmienność przed obiektywem. Jeśli nie potrafisz pracować mimiką, to popracuj przed lustrem i dopiero jak się nauczysz, zacznij myśleć, że masz średnie doświadczenie i zgłaszać się do sesji, które tego wymagają.
"Co z tego, że podajesz w ogłoszeniu wymagania, których nie spełniam, i tak się zgłoszę. BO MOGĘ.". Szukam długowłosej brunetki, średnie doświadczenie, określony wzrost i rozmiar, zgłasza mi się krótkowłosa blondynka z kilkoma selfie w portfolio, 10 cm niższa i rozmiar większa, niż wymagania – SERIO? Po pobieżnym przejrzeniu ogłoszeń innych fotografów stwierdzam, że takich istot najczęściej wszędzie pełno – tylko z nieznanych powodów, w portfolio zmian brak. Czyżby miało to jakiś związek ze wspomnianym wyżej brakiem czytania ze zrozumieniem?
Gwarantuję, że zastosowanie się do tych wskazówek zapewnia spektakularny efekt – szybko rosnący poziom niechęci lokalnych fotografów. Żeby jednak ten post nie miał tak gorzkiego wydźwięku – powyższe sytuacje mają charakter incydentów, wypadków przy pracy i na szczęście nie są standardem. Większość moich modelek absolutnie kocham, uwielbiam i ubóstwiam – z resztą wpis o tym, jak stać się ideałem w oczach fotografa, też prędzej czy później się tutaj pojawi ;)